4 mity prawne dla autorów, obalone

Opublikowany: 2022-03-22

Myślisz, że wiesz, co zrobić, aby chronić swoją własność intelektualną?

Pomyśl jeszcze raz.

Internet zrodził więcej niż kilka mitów na temat praw autorskich, powodując powszechne niezrozumienie praw autorskich.

Jako autorzy dbamy o nasze pomysły i postacie — i chcemy je chronić poza naszymi stronami. Wtedy wkraczają prawa autorskie.

Oto cztery pytania dotyczące praw autorskich, na które chcesz poznać odpowiedzi już teraz, aby nie wpaść w pułapkę, nawet po napisaniu „Koniec”. (A/N: poniższe informacje dotyczą tylko amerykańskiego systemu praw autorskich).

Gotowy?

Czym jest prawo autorskie biednego człowieka?

Prawa autorskie biedaka to duch, który po prostu nie odejdzie.

Pomysł jest taki: zamiast rejestrować swoje prawa autorskie w Urzędzie Praw Autorskich USA, możesz udowodnić swoje prawa autorskie, wysyłając sobie kopię rękopisu w zapieczętowanej kopercie.

Przypuszczalnie dałoby to:

1. dowód posiadania prawa własności; oraz
2. datownik, który potwierdzi sędziemu datę zgłoszenia praw autorskich.

Co najlepsze, prawa autorskie biednego człowieka kosztują w sumie tylko 0,30 dolara, daj lub weź kilka centów, jeśli zaszalejesz na drogim znaczku pocztowym.

Brzmi cudownie, prawda? To nie działa. To totalny mit.

Niektóre strony nalegają, aby informować pisarzy, że jest to droga do zrobienia. W rzeczywistości, gdyby kiedykolwiek powstał spór o prawa autorskie, argument dotyczący praw autorskich biednych ludzi zostałby szybko odrzucony. (Jak? Każdy kompetentny prawnik zwróciłby uwagę, że każdy może zawsze wysłać do siebie niezaklejoną kopertę, w przyszłości wsunąć swój rękopis, a następnie zakleić kopertę.)

Nie ufasz mi? Prawa autorskie biedaka są tak złą, ale powszechną taktyką, że samo Biuro Praw Autorskich USA wydało to oświadczenie, obalając je raz na zawsze:

„W prawie autorskim nie ma przepisu dotyczącego takiego rodzaju ochrony, a [prawa autorskie biedaka] nie zastępują rejestracji”.

Jeśli chcesz udowodnić, że masz prawo własności do swojej pracy, najlepiej wybrać oficjalną ścieżkę i zarejestrować swoją pracę w Urzędzie Praw Autorskich USA. Wiecej o tym za chwile.

Czy plagiat jest tożsamy ​​z naruszeniem praw autorskich?

Więc wszyscy wiemy, że plagiat jest zły, prawda? Naruszenie praw autorskich też nie jest dobre.

Ale jaka jest dokładnie różnica między nimi?

Czy nauczyciel kiedykolwiek powiedział Twojej klasie, aby nie kopiowała czegoś ze źródła bez odpowiedniego przypisania? To jest plagiat. Dzieje się tak, gdy używasz czyjejś pracy bez odpowiedniego uznania lub gdy przedstawiasz czyjąś pracę jako własną. Plagiat jest kwestią etyki i jest egzekwowany przede wszystkim przez instytucje akademickie i profesorów.

Z drugiej strony naruszenie praw autorskich to kwestia prawna – coś, co można rozstrzygnąć tylko w sądzie. Samo prawo autorskie przyznaje twórcy oryginalnego dzieła pięć praw wyłącznych:

1. prawo do rozpowszechniania
2. prawo do kopiowania
3. prawo do publicznego wyświetlania utworu
4. prawo do publicznego wykonywania utworu
5. prawo do tworzenia utworu pochodnego

W skrócie: naruszenie któregokolwiek z powyższych pięciu praw jest naruszeniem praw autorskich. Jak można się domyślić, czasami przecinają się plagiat i prawa autorskie — ale nie zawsze.

Ponieważ uważam, że przykłady są bardzo przydatne, przedstawiłem kilka poniżej, aby zilustrować podobieństwa i różnice:

  • Kiedy doszłoby do przecięcia się plagiatu i naruszenia praw autorskich?
    Opublikowanie czyjegoś wpisu na blogu i twierdzenie, że sam go napisałeś.
  • Co stanowiłoby plagiat, ale nie naruszenie praw autorskich?
    Kopiowanie kilku akapitów z Darwin's Origin of Species do raportu, bez przypisania. Ale ponieważ Pochodzenie gatunków jest własnością publiczną, nikt nie może oskarżyć Cię o naruszenie praw autorskich.
  • Co stanowiłoby naruszenie praw autorskich, ale nie plagiat?
    Drukowanie i dystrybucja kopii cudzej sztuki. Chociaż nie rościsz sobie prawa do przedstawienia sztuki, naruszasz prawa autorskie, wykonując kopie bez pozwolenia.

A oto przydatne podsumowanie

4 mity prawne dla autorów, obalone - wykres

Czy rejestracja praw autorskich jest obowiązkowa?

Innym powszechnym mitem w Internecie jest to, że autor rzeczywiście musi chronić swoje dzieło prawem autorskim.

Mówiąc delikatnie: to bzdura!

Nie musisz „copyrightem utworu”, jak to mówią. Twoja praca jest chroniona prawem autorskim od momentu jej utworzenia. Załóżmy, że piszesz: „Nietoperze nie potoczyły kotów, ponieważ nie były nietoperzami”. Cóż, masz do niego prawa autorskie w chwili, gdy przeniesiesz długopis na papier.

To, co możesz chcieć zrobić, to zarejestrować prawa autorskie do swojej pracy.

Twoja książka jest Twoją własnością intelektualną — a rejestracja zapewnia maksymalną ochronę. Po zarejestrowaniu swoich praw autorskich zyskujesz możliwość pozwania sprawcy, jeśli kiedykolwiek dojdzie do naruszenia praw autorskich.

Krótko mówiąc, rejestracja praw autorskich umożliwia dochodzenie swoich praw w razie potrzeby.

Rejestracja praw autorskich nie jest obowiązkowa. W rzeczywistości Leo Babauta napisał kiedyś artykuł na temat Write To Done, który opowiadał się za całkowitym zakazem praw autorskich. Twierdził, że prawo autorskie jest w dzisiejszej erze cyfrowej barierą, która powstrzymuje idee przed rozprzestrzenianiem się – i że w związku z tym autorzy powinni ujawnić swoje prawa autorskie do wszystkich swoich dzieł.

Oczywiście to trochę nietradycyjne podejście. Chociaż argumenty Leo zasługują na przeczytanie, ostatecznie zależy to od twojego apetytu na ryzyko. Jeśli Twoim celem jest ochrona ciężko wypracowanej własności intelektualnej, czy wskazane jest, abyś zarejestrował prawa autorskie do swoich książek? TAk.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o swoich prawach, sugeruję zapoznanie się z tym przewodnikiem Jak korzystać z praw autorskich do książki, który zawiera wszystko, co musisz wiedzieć o rejestrowaniu swoich praw autorskich.

Czy fanfic jest uważany za naruszenie praw autorskich?

Jeśli tak, to modlitwy za 50 Shades of Grey, które EL James po raz pierwszy opublikował w Internecie pod pseudonimem „Snowqueens Icedragon”, nie?

Ale w rzeczywistości, gdzie fanfiction znajduje się w spektrum naruszeń praw autorskich, nie jest tak jasne.

Problemy prawne z fanfiction wynikają z jednego z praw chronionych prawem autorskim: wyłącznego prawa twórcy do tworzenia dzieł pochodnych. W przeszłości autorzy fanfików przedstawiali dozwolony użytek — doktrynę, która przewiduje wyjątek od prawa autorskiego w odniesieniu do niektórych dzieł twórczych, w tym komentarzy, parodii itp. — jako środka obrony, aby odnieść pewien sukces.

Oczywiście trzeba powiedzieć, że wielu autorów nie będzie cię ścigać do sądu (machając błyszczącymi widłami) za pisanie fanfiction. Twórcy, tacy jak JK Rowling i Joss Whedon, obdarzają tę praktykę błogosławieństwem, o ile pozostaje ona działalnością niekomercyjną, która nie jest „publikowana w ścisłym sensie tradycyjnego publikowania drukowanego”.

Ale czasami trafiają się autorzy tacy jak Anne Rice, która wydała oświadczenie w 2009 roku: „Nie zezwalam na fanfiction. Znaki są chronione prawem autorskim. Strasznie mnie denerwuje nawet myślenie o fanfiction z moimi postaciami”.

Więc naszą radą jest być mądrym. Jeśli piszesz fanfic dla pewnego fandomu, bądź świadomy odczuć twórcy i odpowiednio reaguj.

A jeśli kiedykolwiek zostaniesz pozwany za swój fanfic, powinieneś wiedzieć: im bardziej przekształcające jest dzieło fanfica, tym silniejsza staje się twoja argumentacja za dozwolonym użytek na sali sądowej.

Prawnicze mity dla autorów obalone na dobre

Więc masz to! Teraz możesz wrócić do świata książek, znacznie lepiej uzbrojony, by chronić swoją własność intelektualną. Posiadanie tej wiedzy z tyłu głowy może dać ci trochę spokoju i pozwolić ci skupić się na najważniejszym ze wszystkich priorytetów: napisaniu książki.

Jakie masz doświadczenia z prawami autorskimi? Jeśli publikujesz samodzielnie, w jaki sposób podjąłeś decyzję o zarejestrowaniu (lub nie) swoich praw autorskich? Podziel się z nami swoimi przemyśleniami w komentarzach poniżej.

Obraz dzięki uprzejmości Pixabay